-Dryń, dryń!-dźwięk rozległ się na cały pokój.
-Halo?-powiedziałam zaspanym głosem.
-Victoria?-zapytał zdziwiony głos z telefonu.
-A kto inny? Co się stało?
-Czekam na ciebie pod blokiem. Kiedy zejdziesz?-usłyszałam pytanie.
-O cholera! Harry, który to godzina?-zapytałam się zrywając się z łóżka.
-7:20, mówiłem, że będę o tej godzinie.
-Daj mi dziesięć minut. Wszystko ci zaraz wyjaśnię. Paa.
Jak poparzona wbiegłam do łazienki chwytając pierwsze lepsze ubrania. Starałam się wszystko robić najprędzej. Spięłam włosy. Tak jak mówiłam po około dziesięciu minutach byłam gotowa. Wyszłam z domu. Przed blokiem stał Harry.
-Hej, przepraszam, że musiałeś czekać, ale nie nastawiłam wczoraj budzika. Nawet nie wiem kiedy poszłam spać-powiedziałam.
-Hej. Rozumiem. Mogę cię przytulić czy lepiej nie ryzykować?
-Jesteś idiotą-spojrzałam na niego z uśmiechem.-No chodź tu i mnie przytul!
-Proszę, to dla ciebie-wręczył mi czerwoną róże.
-Jest śliczna, dziękuje. Może jedziemy do tej szkoły?-zaproponowałam.
-A tak, jasne.
Wsiedliśmy do samochodu. Wszystko było tak lśniące, że mogłam zobaczyć swoje odbicie.
-Nie odzywała się do ciebie Nicola? Boje się o nią-powiedziałam z przejęciem.
-Nie. Po Liam'ie też nie ma śladu. Co im się mogło stać?
-Miejmy nadzieje, że nic-powiedziałam ze smutkiem.
-Na pewno nic im nie jest. Może wczoraj gdzieś się wybrali i zapomnieli powiedzieć. Nie przejmuj się tak-pocieszył mnie.
Przez cała drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Kiedy byłam obok Harry'ego czułam się inaczej niż zwykle. Czułam jakby coś się działo w moim sercu. Boże, czy ja się w nim zakochałam?!
Mają zadumę przerwał Styles, który oburzył się, że go nie słucham. Ach, te jego "fochy".
-O której kończysz? Może wybierzemy się gdzieś potem?-zapytał się.
-Jasne, kończę o drugiej. Pa-wysiadłam z samochodu.
Poszłam w zupełnie inny kierunek niż Hazza. Zastanawiałam się czy naprawdę się w nim zakochałam. Ta myśl nie dawała mi spokoju.
-Jak łazisz małpo?!-wydarło się jakaś dziewczyna, którą przez przypadek popchnęłam.-Będziesz oddawać mi pieniądze za pralnię! Obiecuje ci to!
Veronica, dziewczyna, która uważa się za najlepszą, najmądrzejszą i najważniejszą. Przespała się chyba z każdym kolesiem w szkole. Nienawidzę jej, mój wróg numer 1.
Lekcje mijały strasznie nudno. Nie mogłam się skupić. Dostałam chyba dwie uwagi za brak pracy na lekcji i pyskowanie do nauczyciela. Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzyło. Miałam dosyć tego cholernego dnia.
-Hej-ktoś wyszeptał mi do ucha, po czym położył swoje ręce na mojej talii.
-Co tu robisz? Nie masz lekcji czasem na innym korytarzu?-zapytałam się zdziwiona.
-Ja też się ciesze, że cię ponownie widzę. U mnie kochanie wszystko dobrze.
-Oj, Harry nie złość się. Mam po prostu zły dzień i tyle.
-Może jak cię przytulę to się uśmiechniesz?-zapytał się.
-Nie wiem, musimy spróbować-przytuliliśmy się do siebie.
-I jak? Jest uśmiech?-zapytał się.
-Tak, ale nie idź jeszcze-powiedziałam.-Przepraszam, muszę odebrać.
-Jasne-powiedział.
-Halo?-zapytałam się.-Ale pani jest pewna? Ale to nie możliwe! Dobrze zaraz będę, do widzenia!
-Co się stało?
-Nicola, ona jest w szpitalu-powiedziałam przerażona.
-Co jej się stało?-zapytał się.
-Lekarz nie chciał mi powiedzieć. Musimy do niej jechać.
Uciekliśmy ze szkoły. Ale dal mnie w tej chwili ważniejsza była Nicola niż szkoła. Przez całą drogę się nie odzywaliśmy. Gdy już znaleźliśmy się pod szpitalem szybko wybiegłam szukając sali, w której będzie Nicola. Lekarz początkowo nie chciał nas wpuścić, ale uległ. Nie była ona zbyt chętna do rozmowy. Leżała odwrócona do nas plecami nic nie mówiąc.
-Nicola, co się stało?-zapytałam się.
-Zostawcie mnie, nie mam ochoty z nikim rozmawiać.
-Nicola, co się dzieje? Jestem twoją przyjaciółką.
Nic nie odpowiedziała. Wyszłam, by dowiedzieć się od lekarza co się stało.
-Panie doktorze co jej jest?-zapytałam się.
-Dziewczyna próbowała popełnić samobójstwo.
-Co? Nicola?
Śliczne, ale smutne ;c
OdpowiedzUsuńPiękne :')
OdpowiedzUsuńCzo ta Nicola? O.o
OdpowiedzUsuńMasz coś do mnie?! :'(
UsuńŚlicznee <33
OdpowiedzUsuńPiękne :")
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam <3
OdpowiedzUsuń